Obudziłam się dziś rano z myślą: o matko, zrobiłam to! naprawdę wczoraj założyłam bloga! i teraz trzeba będzie coś tam pisać. Jak się powiedziało A to teraz trzeba dalej lecieć z alfabetem.
Zawsze chciałam być damą. Dystyngowaną, eteryczną, wiotką z uprzejmym uśmiechem na ustach i prostymi plecami. Taką co to się nigdy przenigdy nie zgarbi. Poruszać się wolno, z wdziękiem i godnością. Bez śladu zagnieceń i plam na ubraniach. Z niewzruszonym spokojem w każdej sytuacji.
Cóż nie udało się.
Jestem szalona, roztrzepana, mówię dużo i głośno. Macham rękami jak wiatrak, śmieję się jak opętana. Łatwo wyprowadzić mnie z równowagi i krzyczę, gdy się wkurzę. Zawsze na siebie coś wyleję i nie umiem prasować (nawet włączonym żelazkiem). Nie wydaje mi się bym poruszała się z wdziękiem, a już na pewno nikt nie nazwał by mnie wiotką i eteryczną.
Pozostaje mi jedynie zaakceptowanie siebie i od czasu do czasu wzdychanie z lekką zazdrością gdy widzę elegancką kobietę.
Za to jestem ciekawą żoną, fajną mamą i dobrą przyjaciółką. Uwielbiam czytać kryminały, gotować i bujać się w hamaku. Ostatnio odkryłam, że lubię sadzić kwiatki w ogródku o co nigdy bym siebie nie podejrzewała. Czyżby starość?? Kocham podróżować i planować podróże, bo wtedy człowiek nigdy się nie nudzi. Najchętniej spałabym do 11, bo jestem nocnym markiem.
Czy jest jakieś określenie na tego typu kobietę???
Chyba po prostu normalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz