Kocham nasze morze, miłością absolutnie bezkrytyczną. Nawet, gdy palce u nóg zamarzają, gdy zęby szczękają o siebie a kolejna fala zamiast do pach sięga najwyżej do kolan. Nic mnie tak nie relaksuje jak zanurzenie stóp w ciepłym piasku i słuchanie szumu fal. Toteż, gdy tylko nadarza się okazja, pakujemy manele na trzy dni i jedziemy na trzy godziny nad morze.
Zawsze jednak korciło mnie, by pojechać na plażę w czasie sztormu. Co prawda w ostatni weekend go nie było, ale i tak byłam zachwycona. Udało nam się wyskoczyć na jeden dzień do Jastrzębiej Góry. Cud nad cudy. Było wspaniale...
Ale zazdroszczę! A my znów w tym roku nie pojedziemy na wakacje nad morze :(
OdpowiedzUsuńNie martw się Jarecka, ja w tamtym roku strasznie przezywałam brak wyjazdu, a okazało się, że wakacje i tak były fantastyczne. Wiadomo, z małym dzieciątkiem są ograniczenia, ale może choć hamak (taki siedzący jest fajny) na balkonie lub w ogródku. Morze nie ucieknie. A w jakie rejony jeździcie?
OdpowiedzUsuńW tym roku mieliśmy jechać do Jastarni, ale nic z tego i to nie z winy Piątka... Zazwyczaj jednak na środkowe wybrzeże
Usuńz Jastarni mam same wspaniałe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń